Dziś kolejna odsłona świątecznego My Sweet Dreaming Home. Tym razem przed Wami salon no i oczywiście Królowa- Panna Choinka. Takie wieczory lubię najbardziej. Chwilo trwaj.
Tak jak wspomniałam Wam we wcześniejszym wpisie tego roku rządzi u Nas biel, drewno i dużo naturalnej zieleni. Odkryciem dla Was pewnie nie jest to, że jestem fanką eukaliptusa i tym razem połączyłam go ze świerkiem uzyskując całkiem przyjemny duet. Pojawił się on w roli rosochatej girlandy na kominku oraz buteleczek na paletowym stole kawowym. Co więcej mogę Wam zdradzić patent, że liście eukaliptusa po zaschnięciu niewiele różnią się od momentu swojej ” żywej” świetności.
Klasyczne bombki choinkowe zastąpiły drewniane talarki, które mogliście zaobserwować już w zeszłym roku. Taka naturalna wersja choinki to mój patent na wnętrze skandynawskie i industrialnie surowe. Udało mi się też wypalać na nich wzory. Zamiast klasycznego oświetlenia choinkowego- żarówki.
Motywem przewodnim tego roku są gwiazdy. A co! Raz w roku można trochę pogwiazdorzyć A żeby był gwiazdorski blask i szyk zdecydowałam się na wersję podświetloną, co pozwala budować klimatyczny nastrój. Jak to mawia mój T, zrobić małe Las Vegas Ale czy wyobrażacie sobie święta bez migoczących światełek? Bo ja absolutnie nie i nawet nie boję się o przesadę, bo jest ona w tym okresie w pełni wytłumaczalna i wybaczalna. Świece, migoczące żaróweczki, light box to właśnie twórcy klimatu.
Bardzo często słyszę pytania od Was dotyczące ceny dekoracji i że z pewnością wydaję co roku kilkaset złotych na nową stylizację. Pojawiają się komentarze, że rokroczna zmiana dekoracji to zbędny wydatek. Tą stylizacją chciałam Wam pokazać, że niekoniecznie. Jedynymi elementami nowymi, które pojawiły się u nas w tym roku to dwa pęczki eukaliptusa i choinka. Tak powstała girlanda na kominek, eukaliptuswo- świerkowe bukieciki, elementy nakrycia do stołu. Czyli wydatek, który wpisany jest w grudniowy budżet, bo nie oszukujmy się większość kupuje żywe choinki, w marketach gwiazy betlejemskie, cyprysiki…. Pozostała część to kwestia pomysłu i ewentualnej modyfikacji czegoś, co już mamy a tym razem wykorzystujemy w inny sposób. Bombki niekoniecznie muszą zawisnąć na choince, w tej roli mogą pojawić się tak jak u nas- drewniane talarki, co będzie zaskakujące, wprowadzające zupełni inny klimat. Bombki z kolei możecie wrzucić do szklanej tuby, przemieszać z oświetleniem choinkowym co przyozdobi przedsionek, korytarz…
Wychodzę z założenia, że czasem mniej znaczy więcej i w myśl tego stworzyłam tą stylizację. Surowe w dodatkach i naturalne święta nie oznaczają okrojenia z nastroju. Mam nadzieję, że taki efekt udało mi się osiągnąć, co poddaję Waszej ocenie Zapraszamy zatem w nasze świąteczne progi.
A jak jest u Was? Świąteczne czary mary poczynione? Jakie klimaty przewidujecie na ten rok? Czy powtarzacie dekoracje z zeszłego roku czy może tworzycie coś nowego?
Ściskam